Obrzędy

Wesela

    W zapusty odbywało się wiele wesel. Obyczajowość weselna w naszym regionie była bardzo bogata i zróżnicowana. W regionie jarosławskim obrzędowi wesela towarzyszyło wiele pieśni i przyśpiewek. Kiedy młodzi się już dogadali, kawaler przysyłał na swaty do rodziców swojej dziewczyny krewnego i umawiano się wtedy na pacierz (zapowiedzi). W czasie drugich zapowiedzi odbywały się tzw. zaloty (osłęby), a na tydzień przed weselem „zaciągi” (drużyna weselna bawiła się w domu panny młodej). Wesela odbywały się we wtorki i środy, a w poprzedzający poniedziałek była tzw. „dobranoc” – rodzaj wieczoru kawalerskiego. We wtorek goście weselni schodzili się do domu dziewczyny, tam rodzice młodych udzielali im błogosławieństwa i kropili święconą wodą. Śpiewano wtedy pieśń „Serdeczna Matko”, a później wzywano:

Wybierajże się nasza pani młoda,
Bo już czas, bo już czas. 
Bierzże  na siebie jedwabną spódnicę
I złoty, złoty pas. (bis)

Panna młoda z drużkami, ubranymi w ludowe stroje przeworskie (gorsety, czerwone korale), wsiadała na wóz drabiniasty zaprzężony w cztery konie jednakowej maści. Pan młody z drużbami jechali konno i rzucali przyglądającym się szyszki (specjalne bułeczki). Po ślubie państwo młodzi wracali razem. W domu młodej powracająca młodą parę witano chlebem i solą, a starostowie wygłaszali mowy z życzeniami. Goście bawili się przy muzyce wiejskiej kapeli. Piosenki śpiewane przez młodych i skierowane do panny młodej miały często charakter satyryczny:

Za studołą koniczyna, 
Jużeś Maryś nie dziewczyna,
Jużeś Maryś jest niewiasta, 
Weź se koszyk, idź do miasta. 
Kup se łyżke, kup se miske,
Kup se dziecko i kołyske.

Wieczorem w nastroju poważnym odbywał się ceremoniał „białego wieńca”, po którym panna młoda uciekała i kryła się. Kiedy ją znaleziono, sadzano na dzieży i odbywały się oczepiny, czyli zrzucenie wianka i założenie czepca. Towarzyszyły temu liczne przyśpiewki. Wesele trwało dwa dni, a w czwartek urządzano poprawiny. Wtedy drużba i swat wynosili na dach domu wiechę, a opróżnione szklanki zrzucali na ziemię, aby się rozbiły na szczęście. Pod koniec zabawy ze smutkiem stwierdzano:

Wesele się kończy, bieda się zaczyna,
pani młoda płacze, że wianuszka nie ma.
To już nie wesele, tylko poprawiny,
za rok, za półtora pójdziemy na chrzciny.

Kiedyś w każdej wsi istniał swoisty scenariusz wesela, a jego autorami byli mieszkańcy danej miejscowości.